Mówią, że dzieci rodzą się o trzy miesiące za wcześniej. Kwestia przetrwania kobiet (nie wyobrażam sobie sześćdziesięciocentymetrowej i sześciokilowej M. przechodzacej przez moje wnętrzności :P ) i powód powstania wspaniałych tradycji, z których moja ulubiona pochodzi Bali. Znajoma zabrała tam 2.5 miesięcznego synka i postanowiła wmawiać lokalnym, że ma juz 3 miesiące. - Za młody, żeby podróżować - znani ze swojej uprzejmosci Balijczycy kręcili głowami z niezadowoleniem. Oto dlaczego: dopiero 105 dni po urodzeniu noworodek staje się tam częścią większej społeczności. Pierwsze trzy miesiące pozostaje blisko mamy, której jedynym obowiazkiem jest opieka nad maleństwem. Kiedy przychodzi 105 dzień, noworodek po raz pierwszy, symbolicznie dotyka ziemi własnymi stópkami.... Genialne!

My
świętowalismy trzeci miesiąc M. na „naszej” plaży -
Casuarina. To tu co wieczor chodzimy na spacery, tutaj płakalam ze
szczęścia po tym, jak okałazo się, że jestem w ciązy, tutaj
rozchodziłam silne skorcze przed porodem, tutaj M. po raz pierwszy
doświadczyła czym jest piasek, morze, wiatr, niebo, burza, zachód
słońca, noc i kamień.
Casuarina
położona jest w północnej częsci Darwin i jest najpiekniejszą z
tutejszych plaż (oczywiście subiektywnie uczucia i przywiązanie
do jej każdego centymetra prawdopodobnie nieco zaburzają mój zdrowy
osąd). Najbardziej charakterystyczne dla niej są klify wbijające
się w łagodność plaży. Podmywane przez ogrmone, dochodzące do
siedmiu metrów przypływy skały te są domem dla drzew, wijących
swoje korzenie na zboczach.
Od
rdzawoczerwonego do bialego, ze wszystkimi wariacjami pomiędzy -
tak możnaby opisać kolorystykę skał. Kiedy pogoda zmienia się,
kilfy zmieniają się również, budując nastrój miejsca. B.
przypuszcza, że uwielbiam tę plażę, bo ma w sobie nieco więcej
dramatyzmu (nieco wiecej "Europejskosci") niż płaskie,
rozleniwione tropiki. Nie raz widzialam samotną sylwetkę
zamyślonego człowieka stojącą tuż na krawiedzi, tyle że zamiast
płaszcza z obrazow Davida Friedricha miała ubrane koszlkę i spodenki, butów
brak :)

Rozkruszone
skały dostarczają też podstawowych kolorow używanych przez
lokanych Aborygenów z klanu Larrakia do malowania swoich obrazów. Ta
plaża tradycyjnie należy do nich. (napisałam tradycyjnie, bo
niestety Aborygeni nie są umieszczeni w australijskiej konstytucji
jako pierwsi mieszkancy, a więc właściciele tych ziem). Tutaj od
tysiecy lat palili i palą swoje ogniska nocą. Tutaj pewnego
wieczoru B. widział grupę mężczyzn i młodych chłopców idących
na polowanie z włóczniami w rękach! Tutaj, kiedy przychodzi czas
odpływu, na horyzoncie pojawia sie "Skala starca" (Old
Man's Rock) - miejsce pochówku pierwszego Larrakia. Jest to jedno
ze świętych miejsc i nie należy go zaklócać. Ostatnio, kiedy
biały człowiek zmącił jej spokój,
Darwin nawiedził najbardziej niszczycielski jak do tej pory cyklon –
Tracy (1971). Zmiótł z powierzchni ziemi większość budynków. W
statystykach nie ma slowa o Aborygenach, którzy zginęli podczas
cyklonu. Powody mogą być dwa. Mając wielomilionowe doświadczenie
na tych ziemiach, plemiona po prostu opusciły te tereny na czas
kataklizmu albo statystyki nie uwzględniły ich, bo do niedawna
(1967)
Aborygeni zaliczani byli formalnie w poczet lokalnej fauny i flory.

Casuarina
otwiera się na morze Arafura. Odważni
i lekkomyślni czasami w nim pływaja. Podczas burzliwego, mokrego
sezonu można obserwować tam zapalonych serferow, w słoneczne
poranki grupki ludzi wiosłuja na deskach, kite-surfują albo pływają w kajakach po jego łagodnej powierzchni. Pod tą łagodnością czają
się krokodyle, rekiny i jadowite meduzy... za dużo jak dla mnie i
dla wiekszosci Darwinian. Plus tego taki, że na plaży nie ma
wielu ludzi. Można spacerować samemu w otwartą przestrzeń i
rozpłynąć się w niepowtarzlalnych widokach niczym niezakłóconego
horyzontu.
Jeśli
spacerowicza najdzie ochota na coś dobrego, wystarczy skręcic nieco
na prawo do lokalej kawiarni „Cafe de la plage”. Kilka mat,
krzesel, wygodnych hamakow i co za widok! - oto jak można
spędzić rodzinny czas.
Tak
też dobrze nam było, kiedy obchodziliśmy trzeci miesiąc
M, w ciepły poranek okraszony odpowiednio herbatką, kawą i
mlekiem płynacym śniadaniem.
Czytałam i płakałam ze wzruszenia... Cieszę się Twoim szczęściem Kochana Edytko. Gratuluję zdrowej, dużej i ślicznej córeczki ! Życzę Wam Zdrowych i szczęśliwych dni w tak pięknej części świata który jest dla Was domem.
ReplyDeletePozdrawiam - ula.
Tęskniłam za Wami !!. Piękny wpis, taki z serca, dojrzały i ważny. Życzę Wam dużo zdrowia i pięknych chwil spędzonych razem w pięknych plenerach. Mam nadzieję, że M. da Ci chwilkę na wytchnienie i na pisanie. Czekam na więcej! :) - pozdrowienia dla B. i gorące całuski dla M. i oczywiście uściski dla Ciebie Edi
ReplyDelete