Płot na Psa


Wstaliśmy po cudownie przespanej nocy pod ziemią (patrz Cooper Pedy – miasto poszukiwaczy skarbów: ).  Z namiotowego grobowca wychodziło się na powierzchnię jak pierwsi ludzie wychodzili z Arki  - z  niedowierzaniem i zachwytem. Ta jedna noc, którą przespaliśmy jak zabici wystarczyła, żeby zapomnieć, że istnieje świat powyżej.  Jest coś magicznie pierwotnego w spaniu pod ziemią. Coś jakby wspomnienie z czasów bardzo odległych, tak odległych, że trudno je odkopać z prapamięci. Kiedy staliśmy już na powierzchni, oszołomił nas widok dookoła. Hałdy przekopanej ziemi na środku pustyni przypomniały, że nie jesteśmy tu sami. I zachciało nam się więcej przestrzeni. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy za znakiem Oodnadatta.


Wjechaliśmy na czerwoną kamienistą drogę Outbacku i poczuliśmy, że jesteśmy na granicy. Chwilę później dotknął na inny czas.  Samochód telepał się znacząco, ale pustka przed nami była bardzo kusząca.  Otwarty horyzont rozprzestrzeniał się cudownie. Właśnie wtedy zauwazyliśmy płot. W środku pustyni - płot?!


Podjechaliśmy do niego i przeczytaliśmy na znaku: płot przebiega od Raju Serferów w Queensland do miejscowości Bright we Wschodniej Australii.  To najdłuższy  płot świata (5600km). - Jakieś 10 razy z Bielska-Białej do Gdańska - pomyślalam i  popatrzyłam na płot z podziwem. Nazywają go Płot na Psa, The Dog Fence.


Od czego tak bardzo chcieli się odgrodzić ówcześni Australijczycy, że zdecydowali się na budowę najdłuższego ogrodzenia na świecie? Płot był budowany przez 5 lat w latach 1880 i miał na celu uniemożliwić Dingo – australijskiemu psu przedostanie się do żyznych terenów Australii. Płot jest nadal w użyciu, jeśli płot można wogóle używać :). Każdy ze stanów nadal dba o niego i rocznie jego utrzymanie kosztuje jakieś 10 milionów dolarów. Podobno konstrukcja spełnia swoją rolę i dzikie Dingo nie są już tak często widoczne w północnej Australii.  


Czy wszystkim podoba się idea płotu? Cóż, niektórzy uważają, że zmniejszenie liczby Dingo przyczyniło się do zaburzenia równowagi w liczbach kangurów i emu.  Inni twierdzą, że skoro dingo nie jest gatunkiem, który rozwinął się w Australii (ma dopiero jakieś 4000 lat) to należy go traktować jak inne szkodniki (króliki – o których pisałam nieco tutaj, wielbłądy, lisy czy bawoły).  Trudno powstrzmać mi się tu od zgryźliwości i dlatego dodam, że kultura, która wybudowała ten płot na kontynencie australijskim ma zaledwie 226 lat.  Możnaby podyskutować, co oznacza słowo szkodnik w tym kontekscie.


Szlak Oodnadatta prowadzi prosto w otwartą przestrzeń środka Australii. Ze zwględu na nasze autko zdecydowaliśmy zwiedzić inną trasę. Jeszcze przez moment prowadziła ona wzdłuż Płotu na Psa, żeby w końcu zakręcić w kierunku widoków księżycowych, czyli The Breakaways. 


Każdy przejechany tu kilometr był odkryciem kolejnego, niesamowitego widoku.  Bez słów, powoli jechaliśmy pośród tych gigantycznych wzgórz.  Kiedyś było to dno morza, teraz my zatapialiśmy się w tych krajobrazach. 



Ostatnim miejscem, do którego zdecydowaliśmy sie dojechać był Zamek albo Sól i Pieprz jak nazwali te dwie skały współcześni Australijczycy.  Na tabliczce tuż obok formacji pojawiła się też aborygeńska nazwa tego miejsca Papa czyli  Dwa Psy: brązowy i biały. Tak różne nazwy pokazują odmienną mentalność i wyobraźnię tych dwóch kultur: jednej, będącej kulturą podboju i konsumpcjonuzmu i  drugiej, wyrosłej i  ściśle związanej z naturą. 


Będąc w The Breakways można sobie przypomieć jak wyglądał świat bez płotów i murów. Można dać ponieść się krajobrazowi w starą, nietkniętą ludzką ręką przestrzeń. Trzeba być jednak ostrożną. To miejsce może wyzwolić naturę pragnącą nieskrępowanej niczym wolności. Czego życzę wszystkim z całego serca :) 

1 comment:

  1. Fajnie nie trzeba wsiadać w statek kosmiczny ,a i tak ma się wrażenie pobytu na księżycu ,pozdrowienia

    ReplyDelete

Zapraszam wszystkich do zostawiania swoich komentarzy. Po zatwierdzeniu przeze mnie wasz post zostanie opublikowany. Dzieki! Edytka :)