Wtedy
na scenie pojawił się Bilby. Śliczne małe stworzonko, które
dochodzi do 55 centymetrów ma uszy jak królik i długi ogonek.
Kiedy jedenastolenia Rose-Marie
Dusting, napisała historyjkę zatytuowaną "Billy –
australijski wielaknocny Bilby" pomysł rozprzestrzenił się
bardzo szybko. Jaja z wizerunkiem Bilby i czekoladowe stworzonka
zaczęły pojawiać się w sklepach. Ponieważ Bilby jest obecnie
gatunkiem zagrożonym część funduszy ze sprzedaży tych łakoci
jest przekazywana na uratownie go.
W Wielkanocny poranek dzieci ruszają na poszukiwania kolorowych jajek. Wszystko brzmi jak znajome zwyczaje, tyle że tutaj zamiast podziękować zajączkowi za czekoladki dziękuje się australijskiemu Bilby.
Dziękuję za spełnienie wielkanocnego życzenia :D ! Dobrze, że tradycje polskie i australijskie nie różnią się zbytnio od siebie, bo nawet dla osoby otwartej na zmiany, święta na emigracji wzbudzają zazwyczaj większą tęsknotę za rodzimym krajem (tak z sentymentu). Przygnębia mnie myśl, że u Was jesiennie, bo choć to moja ulubiona pora roku to jest zdecydowanie za blisko zimy ;) choć pojęcie zimy australijskiej "nieco" różni się od polskiej :D . Mam nadzieję, że święta były pełne radości miłości i zdrowia. Czekam na następny post i pozdrawiam Was- z wiosennej Polski- gorąco.
ReplyDeleteCała przyjemność do mojej stronie :D Bilby był dla mnie niezłym zaskoczeniem. Nadal uczę się o tych wszytkich stworzeniach tutaj z szeroko otwartymi oczami. Dziękujemy z pozdrowienia i do napisania :P
ReplyDelete